środa, 31 sierpnia 2016
Tłumaczę od dość dawna, bo od czasu studiów, odbywanych na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie, zajmując się głównie przyswajaniem poezji angielskiej. Wstyd się przyznać, ale ze znajomością innych języków nie jest u mnie rewelacyjnie. Jeżeli coś czytam, obojętne z jakiej literatury, to po angielsku. Zazdroszczę ludziom, którzy znają włoski, hiszpański, albo portugalski, nie mówiąc o fińskim, estońskim, ormiańskim i gruzińskim. Na swoje usprawiedliwienie mogę powiedzieć, że z nauką języków obcych na studiach nie było zbyt dobrze. Czy sto lat temu ktokolwiek, choćby w najczarniejszych prognozach, mógłby przypuścić, że wyrośnie pokolenie filologów, które w ogóle nie zna greki i łaciny? Ale obcinanie godzin lektoratowych ma swoje konsekwencje. Dlatego tłumaczę nie epikę bizantyjską, nie średniowieczną lirykę łacińską, nie poezję łotewską i nie literaturę islandzką, ale poezję angielską.
Ten blog będzie poświęcony tłumaczeniu poezji angielskiej, czy ogólniej, anglojęzycznej. Będą na nim prezentowane gotowe tłumaczenia wierszy angielskich i amerykańskich, ewentualnie kanadyjskich i australijskich, jak również uwagi dotyczące procesu translacji, funkcjonowania przekładów w obiegu czytelniczym, roli i pozycji tłumacza literatury pięknej w dzisiejszym świecie. Poruszone zostaną kwestie językowe, stylistyczne, jak też techniczne, wersyfikacyjne. Jeżeli komukolwiek lektura tego bloga się do czegokolwiek przyda, czas poświęcony na jego prowadzenie nie okaże się dla jego autora czasem straconym. Blog ten jest adresowany do wszystkich zainteresowanych przekładem literackim, bynajmniej nie tylko do dyplomowanych anglistów, którzy i tak już to wszystko wiedzą ze studiów.
Subskrybuj:
Posty (Atom)